poniedziałek, 25 lipca 2016

Same prequele i sequele. Czy Hollywood stworzy jeszcze jakiś nowatorski film?

Nie od dziś wiadomo, że w Hollywood i cały show biznes nastawiony jest przede wszystkim na zarobek. Niestety w związku z tym doszło do sytuacji, w której lepiej jest wypuścić na rynek entą część Star Treka, aniżeli stworzyć coś nowatorskiego.


Kiedy kończyły się pomysły na kontynuację wielkich kasowych filmów, zaczęto kręcić także... to co się działo przed wydarzeniami z danej produkcji, czyli tak zwane prequele. Całkiem niedługo, bo w listopadzie, w kinach ma ukazać się nawet prequel Harry'ego Pottera. Wydarzenia będą miały miejsce 70 lat przed znanymi do tej pory opowieściami o czarowniku.

W Hollywood wzięto się też za produkcje kontynuacji (sequeli) Shreka czy Star Treka (piękny rym!). Niedawno w kinach była kolejna odsłona Szybkich i wściekły, a przeglądając dzisiejszy repertuar można znaleźć Iluzje 2, a także drugą część Obecności.

I nawet jeśli te filmy wypalą i kasowo się zgadzają, to czy te pieniądze - paradoksalnie - nie powodują wielkiego zastoju w światowej kinematografii?

Studia filmowe zamiast myśleć nad czymś nowym, nową formą i zaskakującą fabułą, wolą zainwestować pewne pieniądze w kontynuacje danego filmu. Ryzyko strat finansowych minimalizuje się w ten sposób do zera.

Co więcej, nawet jeśli do kin wchodzi film, który nie jest ani prequelem ani sequelem, to zazwyczaj jest ekranizacją popularnej książki, bo przecież skoro książka jest popularna, to czemu ekranizacja ma nie być? Jednakże takie działanie nadal jest czymś odtwórczym.

W Hollywood od co najmniej kilku lat nie opierają się już na własnych pomysłach. Odgrzewają stare kotlety, hity z przed lat, ekranizują książki lub w najlepszym wypadku dokumentują czyjeś życie.

Tylko to nadal nie jest twórczość. To odtwórczość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz